"Jak nie kochać jesieni, jej babiego lata,
Liści niesionych wiatrem, w rytm deszczu tańczących.(...)
Jak nie kochać jesieni, jej barw purpurowych,
Szarych, żółtych, czerwonych, srebrnych, szczerozłotych."
Tadeusz Wywrocki
Gdy patrzę za okno i w kalendarz,
to zdaję sobie sprawę, że kurtyna zapadła
i przyrodniczy jesienny spektakl dobiegł końca ...
Ciężko w to uwierzyć gdy myślami wraca się do kolorów, zapachów,
które jeszcze kilka dni temu otaczały nas z lewej i prawej strony...
Wystarczyła chwila, impuls i odkładaliśmy wszystko na bok.
Obowiązki domowe nie uciekną
a takiej lekcji przyrody w terenie nie wolno opuszczać.
Niespecjalnie lubimy suchą teorię (zresztą kto za tym przepada),
dlatego tym razem (oprócz aparatu)
dzięki czemu wystarczyło zebrać to i owo z ziemi,
rozejrzeć się dookoła, zaglądnąć do przewodnika
i rozpoznać co tak naprawdę rośnie wokół nas...
buk. lipa, brzoza, klon, grab, olcha, dąb ....
duma i radość z samodzielnego odkrycia u dziecka ogromna :D
Teraz za oknem biało, mroźno,
ale my na szczęście wróciliśmy z naręczem wszelakich liści,
tak więc nawet zimą z kubkiem herbaty w jednej ręce
i dodatkową wiedzą w drugiej
możemy kontynuować nasze leśne zmagania ...
zwłaszcza, że w planach nasz pierwszy własny zielnik :)
Wydawnictwu Zakamarki dziękujemy za nowego towarzysza naszych leśnych wypraw.