Nie, nie wyjechaliśmy daleko.
Nie musieliśmy odwiedzać dalekich zimowych krain
czy posiadać magicznej mocy jak bajkowa Elsa.
To urywki naszej tegorocznej zimy.
Owszem, śniegu jest zdecydowanie mniej niż zawsze
i trzeba to wykorzystywać od razu,
bo po kilku godzinach patrząc za okno sami nie wierzymy,
że to ten sam dzień,
i że zamiast białego puchu mamy już tylko błoto.
W takich chwilach aparat to nasz nieodłączny towarzysz.
Radość Młodego z prawdziwej (nie tylko kalendarzowej) zimy
bezcenna i warta uchwycenia w kadry.