wtorek, 22 września 2015

Na przekór prognozom pogody...

"Życia nie mierzy się ilością oddechów,
ale ilością chwil, które zapychają dech w piersiach."
  
 
To nic, że pogoda na szlaku nas nie rozpieszczała 
(byliśmy na to przygotowani, chociaż deszcz mógł nas oszczędzić),
że troszkę zmarzliśmy,
bo gdy ścieżka turystyczna wyszła z lasu 
naszym zdumionym oczom ukazał się zapierający
 dech w piersiach widok.
 
 
 Polana Rusinowa pokazała się w swojej najpiękniejszej krasie,
co wynagrodziło nasze wysiłki ... 
I pomyśleć, że tatrzańska aura chciała nas odstraszyć 
i pozwolić spędzić niedzielę w domu zamiast na szlaku ...
"Góry, chociaż są niezmienne, to ich smak dla każdego z nas jest inny. 
I to jest najpiękniejsze"
Ryszard Pawłowski

niedziela, 13 września 2015

Wsiąść do pociągu

"Wsiąść do pociągu byle jakiego"
MARYLA RODOWICZ

Wielokrotnie podkreślałam, że odkąd mam w domu chłopca - 
razem z nim przeżywam chłopięce fascynacje, 
które jak byłam dziewczynką nie do końca były mi bliskie. 
Było już m.in. o dinozaurach, wędkowaniu. 
 
Dziś będzie o pociągach, które nie wiadomo w sumie czemu, 
ale zawsze intrygują i tych mniejszych i tych większych płci męskiej. 
Nie zliczę, ile razy rozkładaliśmy na dywanie tory, 
tworzyliśmy nowe trasy, podróżowaliśmy naszą drewnianą koleją...
 
 
 Ktoś kiedyś mi doradził - jeśli chcesz zrobić przyjemność swojemu synowi,
 zabierz go na dworzec, aby wszystkiemu mógł się z bliska przyglądnąć. 
A że nie przepadam za dużymi i tłocznymi dworcami 
(kłaniają się wspomnienia z czasów studenckich...) 
 zbadaliśmy z bliska mniejszy dworzec .... z mojego dzieciństwa :) 
Radość syna - przeogromna!
Początkiem wakacji dopadła nas angina i ospa, 
unieruchamiając nas na dłużej w domu.
Postanowiliśmy podróżować na swój sposób. 
I tu z pomocą przyszła gra planszowa WSIĄŚĆ DO POCIĄGU EUROPA
 dzięki której zwiedziliśmy ... koleją Stary Kontynent.
Celem gry jest budowanie tras kolejowych, 
które będą łączyły ze sobą wybrane miasta na mapie. 
A które, to wynika z biletów jakie dostajemy na początku gry 
i które w jej trakcie możemy dobierać. 
Każdy bilet przedstawia informację skąd dokąd
musimy wybudować połączenie i ile za to dostaniemy punktów.
 
Aby przejechać daną trasę wystarczy wyłożyć karty pociągów 
w określonym kolorze i ilości wymaganej przez trasę 
(karta z lokomotywą służy jako joker). 
Karty pociągów można dobierać w ciemno albo ze stosu pobierając dwie 
(lub jedną jeśli jest to lokomotywa) z pięciu odsłoniętych kart.
Trzeba jednak pamiętać - jedną trasę może przejechać tylko jeden gracz. 
Zatem, jeśli masz trasę z odcinkiem, który wykorzystał już Twój przeciwnik,
 to albo szukasz objazdu (i tracisz więcej wagoników), 
albo stawiasz dworzec  (każdy ma tylko 3)  i korzystasz z tego połączenia.
I zaczyna się zabawa. 
Jeden ruch to: dobieranie karty pociągów albo zajmowanie trasy 
albo dobieranie dodatkowych trzech bilety, z których musimy zatrzymać 
przynajmniej jeden albo stawianie dworca na trasie przeciwnika.
 Są jeszcze promy i tunele, które mogą dodatkowo pokrzyżować szyki.
Jak wygrać?
 Zdobyć najwięcej punktów, które dostajemy za zajmowanie trasy 
(im dłuższa tym bardziej punktowana), zrealizowanie biletów 
czy premia za  zbudowanie najdłuższej trasy na planszy.
 Są też i punkty ujemne - niezrealizowanie trasy czy postawienie dworca 
(wygoda musi kosztować). 
Klucz do sukcesu - rozsądne zarządzanie trasami, 
z którymi dzielnie sobie radzi już nasz sześciolatek :) 
 
Od początku wakacji gra jest u nas numerem jeden 
(mimo piętrzących się pudeł innych gier na półce).
Pociągi trafiają u nas na dywan czy stół o różnych porach dnia ,
 zdarzają się nawet rozgrywki jedna po drugiej, a gra wciąż się nie nudzi. 
Przyznam jednak - im większa ilość graczy tym większe zamieszanie 
na planszy i ciekawsza runda, dlatego najczęściej grywamy całą rodziną
 zachęcając do rozgrywek nawet babcie :)
 
I jak tu nie podzielać fascynacji syna pociągami? Nie da się...
I dlatego przed nami w planach prawdziwa podróż PKP :)
Wsiąść do pociągu Europa do kupienia tutaj.

wtorek, 8 września 2015

Moczykije

 "Pędem, pędem nad jezioro,
bo tam ryby dobrze biorą.(...)
Kołowrotek niech zatrzeszczy
pod ławicą pięknych leszczy.
Niech Ci pot po czole płynie,
a czas spędzasz bardzo mile."
harpia2013
Nasze ostatnie wakacje to także szczypta wędkarstwa z tatą 
i ... pierwsza złowiona rybka
(nie wiem sama co większe, zdziwienie, że udało się coś złapać 
czy radość z tego sukcesu).
 
Rybaka jednak z naszego syna nie będzie.
Zapał Młodego szybko minął i wędka poszła w odstawkę. 
No bo jak to? 
Woda pod nosem, to lepiej wskoczyć do nie samemu 
niż szukać w niej kolacji .... 
Niemniej kolejne doświadczenie za nami :)

 

środa, 2 września 2015

Pocztówki z wakacji


             Co roku narzekamy, że wakacje za szybko mijają.
W tym roku nie było inaczej.
Niemal jakby wczoraj żegnaliśmy przedszkole,
odliczaliśmy dni do urlopu, a tak naprawdę wczoraj...
po raz pierwszy już oficjalnie przekroczyliśmy szkolne mury ....
Myślami jednak ciągle jesteśmy przy wakacyjnych wojażach,
stąd nasza wakacyjna pocztówka z wigierskim akcentem w tle :)
  
 
Kilka dni a nowych wrażeń, doświadczeń na lata ...
Pierwsze prawdziwe pole namiotowe i rodzinny biwak nad jeziorem.
 
 
Rozbijanie namiotu (słowo śledzie nabrało nowego znaczenia),
spanie w śpiworze, nocne granie w planszówkę przy latarce ,
pobudki razem ze śpiewem ptaków,
ale przede wszystkim woda, woda, woda ... w każdej postaci...
a to jest to, co nasz Młody uwielbia najbardziej :)
Będzie więc za czym tęsknić i o czym marzyć
planując już w myślach kolejny letni czas,,
po raz kolejny wracając do naszych "pocztówek",
a póki co wakacyjny plecak zamieniamy na szkolny tornister ...