Odkąd jestem mamą częściej wracam do bohaterów z dzieciństwa.
Jednych darzę mniejszą, innych większą sympatią.
Są też tacy, którymi będąc małą dziewczynką, zauroczyłam
się do szpiku kości
(a ich złote myśli towarzyszyły mi nawet na maturze)
i
zależało mi, aby nasz syn prędzej czy później też ich poznał.
Jednym z nich jest Mały Książe.
Czy ktoś z nas nie zna chłopca i jego wymagającej róży?
Jednym z nich jest Mały Książe.
Czy ktoś z nas nie zna chłopca i jego wymagającej róży?
Historia, w której świat dziecięcych marzeń, wrażliwości,
czystości uczuć
zderza się ze światem dorosłych, w którym liczą się tylko pieniądze,
kariera, w którym ludzie mają zbyt mało czasu
Zauroczeni, po powrocie
sięgnęliśmy od razu po książki
(zarówno w wersji tradycyjnej jak i o przyjaźni dziewczynki z pilotem).
Od niedawna jest też z nami planszówka, dzięki której uczestniczymy
w kolejnej podróży.
Tym razem to wyścig dwupłatowcem od domu dziadka do planety
Małego Księcia ,
z wieloma przystankami po drodze ułożonej z chmur.
Wyprawa, w
której słowo "ostatni" nie zawsze znaczy przegrany,
gdyż zwycięzcą jest zdobywca
największej ilości gwiazd,
a niekoniecznie ten, kto pierwszy doleci do celu. I tu liczy się strategia, spryt.
Plansza w formie puzzli, którą możemy składać na wiele sposobów,
kolorowe drewniane samoloty - nasze pionki,
karty lisa, dzięki którym poruszamy się do przodu,
karty dziadka, pomocne, aby móc dotrzeć do końca,
płytki opowieści (jak kadry z filmu) z dodatkowymi punktami
czy teleskopy, dzięki którym możemy zdobyć lub stracić nasze gwiazdy.
a niekoniecznie ten, kto pierwszy doleci do celu. I tu liczy się strategia, spryt.
Plansza w formie puzzli, którą możemy składać na wiele sposobów,
kolorowe drewniane samoloty - nasze pionki,
karty lisa, dzięki którym poruszamy się do przodu,
karty dziadka, pomocne, aby móc dotrzeć do końca,
płytki opowieści (jak kadry z filmu) z dodatkowymi punktami
czy teleskopy, dzięki którym możemy zdobyć lub stracić nasze gwiazdy.
Krok za krokiem, skok z jednej chmury na drugą,
z jednego przeciwnika
na drugiego ... aż do mety.
Gra, w trakcie której, my dorośli,
możemy przemycać mądrości
odkrywane przez Małego Księcia,
pokazywać jaki świat jest teraz zabiegany, jak
trzeba się w nim zatrzymać
i wspólnie spędzić czas ...m.in. właśnie przez nasze wspólne granie na dywanie
i wspólnie spędzić czas ...m.in. właśnie przez nasze wspólne granie na dywanie
Jeeej podoba mi się..pamietam Malego Księcia. Jedyna lektura ktora przeczytałam więcej niż raz i którą czytałam z przyjemnością..
OdpowiedzUsuńZe mną, tak jak już wspomniałam, Mały Książe jest od wielu lat, towarzyszył mi wielokrotnie w nauce, tak jak ty czytałam go kilkakrotnie, cytowałam nawet na maturze, a teraz jego mądrości mogę przekazywać synowi i to jest piękne :D
UsuńUwielbiam "Małego Księcia" i lubię czasem przypomnieć sobie, że przecież każdy z nas był kiedyś dzieckiem...
OdpowiedzUsuńOstatnio też napisałam coś na temat tej książki, więc zapraszam od razu do mnie, po szczyptę pozytywów: http://matkapuchatka.blogspot.com/2015/11/czytam-wszedzie-czyli-may-ksiaze-w.html
zgadzam się z Tobą, nas rodziców, którzy chcą zaprzyjaźnić swoje dzieci z historią małego księcia i jego planety porastającej baobabami, jest więcej ....
Usuńa dzięki dziecięcej wersji książek czy gry planszowej jest to dużo łatwiejsze :)
Uwielbiam tą książkę... A filmu jeszcze nie widziałam, muszę nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńFilmem zauroczona byłam nie tylko ja, ale także mój Młody, choć przyznam, ze nie wiedziałam, czego się po filmie spodziewać się ... ale nie zawiodłam się ...
Usuńoch,,,moja kochana książka...ależ ta gra wygląda na ciekawą:)))
OdpowiedzUsuńnie ukrywam, że grę chwilę przygotowuje się do rozgrywek, trzeba wszystko porozkładać, poukładać odpowiednio.... ale warto :)
UsuńJedna z Moich ulubionych książek... tak bajecznie sie zrobiło:)
OdpowiedzUsuńściskam kochana
Chciałabym, aby w przyszłości nasz Młody też wracał do Małego Księcia z takim sentymentem ....
Usuńpost na czasie - właśnie skończyłam czytać Małego Księcia - wróciłam do niego po latach :)
OdpowiedzUsuńna mój powrót Mały Książe tez musiał poczekać kilka lat , ale teraz towarzyszy mi (nam!) bardzo często :)
Usuń"Mały Książę " - jedna z ulubionych książek mojej rodzinki. Filmu nie widziałam, więc zachęciłaś mnie do obejrzenia. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńPolecamy i film (zarówno dla mniejszych i większych) i książkę!
UsuńO kurcze... A ja będę przewrotna - nie przepadałam za Małym Księciem. Jakoś tak mnie... wnerwiał ;) Muszę sprawdzić, czy z wiekiem mi się poprawiło :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę jestem ciekawa jak teraz odebrałabyś historię chłopca z blond fryzurką ...
UsuńMy byliśmy w planetarium na spektaklu o Małym Księciu - było rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńcicho zazdroszczę ... to musiała być prawdziwa droga do gwiazd :)
UsuńOj, dawno do Was nie zaglądałam i widzę, że mam spore zaległości do nadrobienia :)
OdpowiedzUsuńja tam się cieszę, że są ludzie, którzy tu zaglądają i wracają, nawet co jakiś czas :)
UsuńUwielbiam Małego Księcia, a gra będzie za kilka lat jak znalazł. :)
OdpowiedzUsuńWszystko jeszcze przed Wami.
UsuńNasz Młody jest teraz w wieku, kiedy chłonie wszystko, zwłaszcza, gdy my (rodzice) nawiązujemy tym do naszych dziecięcych chwil ...
och jak ja Ci tak pozytywnie zazdroszcze testowania tyh roznych gier :) super sa
OdpowiedzUsuńa zdjecia jak zawsze pierwsza klasa
pierwsze planszówki pojawiły się u nas jak Młody powędrował do przedszkola...
Usuńnie ukrywam, że przez te kilka lat nazbierało się ich troszkę...
z wielu wyrósł (te egzemplarze poszły w świat), do wielu z nich ciągle wracamy,
a i nowe chętnie przygarniamy, sprawdzamy i jeśli warto - polecamy :)
My też nabyliśmy gre i książeczki....nawet po przepisy na rózne ciasteczka Małego Księcia....
OdpowiedzUsuńI jak tu nie wracać do bohaterów z dzieciństwa :)
Usuń