Od dawna mówi się, że lipiec w górach
to miesiąc o wyjątkowo wysokiej sumie opadów
Na porządku dziennym jest u nas słonecznie, upalnie,
aby za chwilę chować się przed nagłą burzą...
Po prostu - czasem słońce, czasem deszcz
i chyba zaczynam się już do tego przyzwyczajać...
Tym razem deszcz, deszcz w naszym ogrodzie,
"porzeczkobranie" , ale takie inne, w skupieniu i na wesoło,
bo w doborowym towarzystwie :)
Trzeba wam bowiem wiedzieć,
że blogowy świat to nie jest tylko ten spędzony przed komputerem...
podglądanie innych mam przez ekran monitora....
Mam to szczęście, że poznaję blogowe mamuśki w realu
i tak było też w deszczowym lipcu...
Do naszego domu, ogrodu zawitała Marta,
twórcza mama z głową pełną pomysłów, znana bardziej jako Arcydziełko
A wraz z nią jej córka Kinga....

Ogród, owoce na krzakach ....i oni :)
dla których lipcowy deszcz nie był przeszkodą ...
A my mamuśki mogłyśmy spokojnie siedzieć, podziwiać
i dyskutować na różne tematy...i oby tak częściej!